Dodano: 30.06.2017 r.
RZESZÓW. Bicie rekordu miało miejsce 20 maja. Wyczynu dokonał Maciej „DOP” Bielicki, przedstawiciel polskiego stuntu – akrobatycznej jazdy na motocyklu i jedyny w kraju stunter robiący tricki na Harley’u-Davidsonie.
Wydarzenie zorganizowane zostało przez rzeszowski salon GOC H-D. Po przeanalizowaniu materiałów dowodowych dostarczonych przez organizatorów do Biura Rekordów Księgi Guinessa rekord oficjalnie uznano. Tym samym, Polacy są od czerwca bieżącego roku rekordzistami w tej kategorii.
Aktualny rekord wynosi 4,5 km i ustanowiony został w pierwszej próbie. Osiągnięto go na modelu Street Rod – najnowszym pojeździe H-D o pojemności silnika 750 ccm. Premiera tej maszyny odbyła się w marcu bieżącego roku. Poprzedni rekord ustanowiony został z kolei w Stanach Zjednoczonych.
„Po 300 metrach jazdy z paleniem gumy blokują się hamulce, płyn się gotuje i nie można ich już puścić” – tłumaczy Stanisław Myszkowski, szef GOC Harley-Davidson Rzeszów. „Przez cały czas przejazdu, czyli ok. 10 minut, trzeba cały czas zaciskać hamulec ręką, przenieść cały ciężar ciała na przód motocykla, aby jak najbardziej odciążyć tylne koło, i jednocześnie kontrolować maszynę stale paląc gumę. Jeśli ten proces zostałby choć na moment przerwany, rekord nie zostałby uznany. W takiej sytuacji musielibyśmy zmienić klocki hamulcowe, opony i zaczynać od nowa. Kierowca też musiałby odpocząć, ponieważ tego typu panowanie nad motocyklem wymaga sporej siły. Stunter z jednej strony doprowadza do krytycznych przeciążeń na maszynie, z drugiej dzięki temu driftuje tam, gdzie chce, co razem daje niesamowity efekt i ekscytujące widowisko” - kończy Myszkowski.
Maciej „DOP” Bielicki – twórca i główny bohater projektu Stunt Story - tak opisuje swoje wrażenia: „Do rekordu przygotowywałem się przez miesiąc czasu. Ostatni tydzień przed próbą ćwiczyłem konkretnie na modelu, na którym miała być podjęta próba, czyli Harley-Davidson Street Rod. Trasa przejazdu była dosyć wymagająca, gdyż nie była to prosta linia. Rekord biliśmy na normalnej ulicy przy której znajduje się salon GOC Harey-Davidson Rzeszów, która na czas wydarzenia została wyłączona z ruchu, tak więc musiałem skręcić na dwóch skrzyżowaniach, a następnie zawrócić na rondzie. Poza tym w różnych miejscach trasy występowały różne kąty nachylenia drogi, co utrudniało utrzymywanie motocykla w stałym poślizgu, ale ostatecznie wszystko poszło dobrze. Jestem bardzo szczęśliwy, że się udało i dziękuję wszystkim, którzy byli zaangażowani w osiągnięcie tego historycznego wyniku”.
Motocykl, na którym został pobity rekord, nie był specjalnie modyfikowany. Podobnie użyta opona była seryjnym modelem dostępnym powszechnie na rynku, co jest jednym z warunków uznania rekordu. Oprócz tego, w celu oficjalnego uznania rekordu organizatorzy musieli złożyć do Biura Rekordów Guinnessa m.in. nieedytowany zapis video z zarejestrowanym całym przejazdem, zeznania co najmniej dwóch świadków, a także pomiar długości przejazdu wykonany przez kwalifikowanych geodetów. Dokumentacja złożona do weryfikacji rekordu zawierała również zapis z kamer termowizyjnych celem potwierdzenia, że tylne koło ani na sekundę nie przestało jechać w poślizgu.